Pianka truskawkowa według Ewy Wachowicz; Ewa gotuje Wielkanoc z Ewą Wachowicz. ciasta na pizzę, sałatkę grecką oraz przepisy na ciasta i desery. Dlaczego Wielkanoc jest taka ważna dla Ewy Wachowicz? 13 marca 2018. 12 zobacz 12. Z zapałem uczyłam się piec ciasta pod okiem doświadczonych kucharek. 2 /12. Ewa gotuje Ewa gotuje: Chłodnik, kurczak z grilla i ciasto "próżniak". 33. sezon programu "Ewa gotuje" właśnie wystartował. W pierwszym po wakacyjnej przerwie odcinku Ewa Wachowicz zaprosi widzów do swej ogrodowej kuch Potrawy wielkanocne (16) Ciasta ; Desery (12) Przepisy na Ciasteczka (49) Przepisy na ciasta (121) Przepis na gofry (2) Przepisy na pizze (4) Ewa Wachowicz wkłada w program Ewa Gotuje wiele serca, potrawy są niezwykle apetyczne, pięknie udekorowane i podane na wspaniale nakrytym stole. Jedni wolą Wielkanoc klasyczną, a inni lubią odkrywać przy okazji tradycyjnych świąt nowe smaki. Na stołach jest miejsce zarówno na sycące jak i dietetyczne potrawy. Ewa Wachowicz ma propozycje dla wszystkich, łącząc smaki i produkty charakterystyczne dla tego okresu. Ale przepisy na dania to nie wszystko! Pokazuje też jak domowym sposobem zrobić białą kiełbasę. Ewa gotuje w Polecamy wielkanocne przepisy Ewy Wachowicz. Sprawdzone przepisy kulinarne na ciasta, gofry, pizze, naleśniki. Gorąco polecamy dział: przepisy kulinarne Ewy Wachowicz W przypadku pani Wachowicz uroda idzie w parze z darem gotowania :-) Przypomnijmy, że pani Ewa była w 1992 roku Miss Polonia oraz trzecią Wicemiss Świata. Arkusz ciasta francuskiego rozwinąć na blasze piekarnikowej z papierem do pieczenia. Na środku rozłożyć usmażone mięso – w ten sposób, by powstał pas od krótszego do krótszego brzegu. Na kurczaka dać boczniaki ze szpinakiem. lWkNy. Zbliża się Wielkanoc. Jak te święta wyglądały w twoim rodzinnym domu w Klęczanach? Ewa Wachowicz: Bardzo tradycyjnie. Przygotowania świąteczne zaczynały się dość wcześnie. Podczas Wielkiego Tygodnia robiło się porządki w ogrodzie, a po zmroku, w Wielki Czwartek, rozpalało się ognisko. Ten popularny zwyczaj nazywa się "paleniem Judasza". Na dwa tygodnie przed świętami, począwszy od świniobicia, rozpoczynało się przygotowania do wielkanocnej uczty. Przyrządzano pyszne domowe wędliny, pasztety, peklowano szynki, z nich zawijano rolady i inne mięsne potrawy. Dużo się zmieniło od tamtego czasu? Podtrzymuję niektóre z rodzinnych tradycji. Kulinarnie wygląda to jednak już inaczej, niż kiedy jeszcze mieszkałam na wsi. Wszelkiego rodzaju mięsiwa zamawiam u wujka albo brata. Natomiast ja skupiam się bardziej na przygotowaniu świątecznych słodkości. Na moim stole wielkanocnym królują jajka - pod różną postacią, sałatki, ale nie może zabraknąć też pysznych ciast. Dużo wcześniej robię zakwas i żur, a także chrzan w kilku odsłonach. Gotowanie trwa od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty. Wielkanoc to szczególny czas, który poświęcamy na wspólne biesiadowanie. U mnie rozpoczyna się ono od śniadania wielkanocnego, na którym spotykamy się z całą rodziną. W naszym domu obowiązuje też zwyczaj, że święconkę (jajko oraz korzeń chrzanu) dzieli się na tyle części, ile osób zasiada przy stole. Pamiętam, jak święconkę dzielił jeszcze dziadziuś. Co ciekawe, zawsze była to rola mężczyzny. Robił to dziadek, następnie tato, a teraz brat. Biesiadujemy przy śniadaniu, potem idziemy do kościoła i na spacer, by następnie wrócić na świąteczny obiad. Cały dzień spędzamy razem, rodzinnie. Ewa Wachowicz A Ola - pomaga w przygotowywaniu wielkanocnej uczty? Córka oczywiście bardzo mnie wspiera w świątecznych przygotowaniach, ale tak naprawdę angażują się w nie wszyscy domownicy. Warto spędzić w kuchni choć trochę czasu razem. To łączy rodzinę i buduje prawdziwie świąteczną atmosferę. Nie korciło cię, żeby, zamiast tracić czas na przygotowania, wyjechać w święta gdzieś do ciepłych krajów albo w góry, by odpocząć? Do tej pory nie zdarzyło się, bym wyjechała na którekolwiek święta poza granice kraju. Dużo podróżuję, ale święta to dla mnie rodzinny czas. Spędzam go w domu, z najbliższymi i przyjaciółmi. Lubię tę tradycję i staram się ją pielęgnować. Jednym z najfajniejszych momentów całych świąt wielkanocnych jest lany poniedziałek. Ta tradycja przybierała różne formy w dawnych czasach. Teraz już mniej się przeżywa śmigus-dyngus, ale kiedyś, zwłaszcza na wsiach to było wydarzenie z wielką "pompą". Czy masz jakieś fajne wspomnienia z tym dniem? Pamiętam taki jeden dzień… tato pomógł przygotować mojej córce pewną "pułapkę". Zamontowali węża ogrodowego z końcówką zraszającą. Doprowadzili go pod samą drogę i ukryli w trawie. Kiedy ludzie przechodzili obok do kościoła, odkręcali wodę. Zabawy było co niemiara! Zawsze przed świętami kupuję dzieciakom specjalne jajka do lania wodą. Uważam, że takie symboliczne oblanie jest bardzo zabawne i może sprawić, że się uśmiechniemy. Tym bardziej jeśli dopisze pogoda. A utkwiła ci w pamięci jakaś nietypowa Wielkanoc? Chyba nie było takiej… u nas zazwyczaj jest bardzo tradycyjnie. Wszyscy spotykamy się na Wielkanoc u mnie w domu, wcześniej gromadziliśmy się u moich rodziców. Czasem widzimy się też u mojego brata. Jest wesoło i dużo się dzieje. Uwielbiam ten nasz rodzinny gwar i "przekrzykiwanie" się przy stole. Jaka była najdziwniejsza rzecz, która znalazła się w twoim koszyku wielkanocnym? Nie mamy zwyczaju chowania czegoś nietypowego w koszyczku wielkanocnym. Dla dzieci kupuje się słodycze, które zwykle otrzymują po śniadaniu. Jeśli chodzi o tradycję ukrywania jakichś przedmiotów w ogrodzie, to tego też nigdy nie praktykowaliśmy. Foto: Grzegorz Kozakiewicz / Materiały prasowe Zdradzisz, jakie były największe "wielkanocne jaja", które widziałaś? Nie tyle widziałam, co przywiozłam! Było to jakiś czas temu, kiedy w Polsce nie dało się nabyć jeszcze takich produktów. Przed Wielkanocą odwiedziłam południową Afrykę, gdzie kupiłam strusie jajo. Po powrocie do kraju włożyłam je do koszyka wielkanocnego, aby poświęcić. Nie wiedziałam później, jak się do tego jaja zabrać! Tato stwierdził: "ja bym tego nie rozbijał"! Wziął więc wiertarkę i zrobił kilka dziurek. Ostatecznie zrobiliśmy z niego jajecznicę dla wszystkich domowników i była naprawdę bardzo smaczna. Czy warto dla świątecznych gości ugotować coś nietypowego, czego nigdy nie robiliśmy, czy lepiej postawić na tradycyjne, sprawdzone dania wielkanocne? Staram się zawsze, by na moim świątecznym stole znalazło się coś, co zaskoczy gości. Najczęściej eksperymentuję z obiadem. Jeśli chodzi o śniadanie, to jednak trzymam się tradycji. Moja rodzina wymaga, żeby było tak, jak zawsze. Nie może zabraknąć różnorodnych ciast, w tym mazurków: kajmakowy i czekoladowy to nasze ulubione! Jest też nasza, tradycyjna babka ucierana (waniliowo-kakaowa), którą przygotowuję raz do roku. Zdarza się, że muszę piec ją drugi raz, bo domownicy tak w niej zasmakują, że szybko znika ze stołu. Mam też przyjaciółkę – Ewę, która robi doskonałe pasztety. Stosujemy więc formę wymiany – ja mam pyszny pasztet z dziczyzny, a ona ciasta, do których "nie ma ręki". Są takie potrawy wielkanocne, które mają na tyle uświęcone tradycją przepisy, że jakiekolwiek zmiany uznałabyś za świętokradztwo? Nie. Przepisy mają to do siebie, że każda gospodyni może je wykonać na swój sprawdzony sposób. Więcej przypraw, mniej soli, bardziej albo mniej słodko. Najważniejsze, by smakowało to domownikom. A co z dekoracją świąteczną stołu – słyszałam, że lubisz gadżety – czy to oznacza, że i pod tym względem wszystko jest dopracowane do perfekcji? Dekoracjami od jakiegoś czasu zajmuje się moja córka. Ola je wymyśla, samodzielnie przygotowuje i sprawia jej to olbrzymią frajdę. Tworzy piękne rzeczy. Maa swój "model kurczaka", który zrobił furorę w sieci, a zdjęcia można podziwiać na moim profilu na Facebooku. Na świątecznym stole zawsze jest dużo różnych ozdób, a dominującym kolorem jest żółty. Nie da się ukryć, że Polska kuchnia nie należy do najlżejszych. Podczas świąt kosztujemy wiele pysznych, ale niekoniecznie zdrowych dań. Liczymy kalorie, wszyscy wiemy, że nadmiar tłuszczu i cukru to samo zło. Czy masz jakieś swoje sprawdzone sposoby, jak przeżyć święta i nie przytyć? Będę protestować! Polska kuchnia jest bardzo zdrowa. Osobną kwestią jest jednak czas świąteczny, który po prostu… sprzyja obżarstwu. Jemy wówczas za dużo, ale z drugiej strony święta nie są co tydzień, a raz do roku. Przy wszystkim należy zachować rozsądek. Ważne, by po jedzeniu iść na spacer, żeby organizm mógł się zregenerować. Należy cieszyć się biesiadowaniem, wspólnym towarzystwem, ale warto ogrom jedzenia rozkładać na dłuższy okres. Można zjeść wędlinę z chrzanem, zrobić przerwę i dopiero później "zabrać się" za słodkości i kawę. Nie leżmy za długo przed telewizorem! A przede wszystkim nie liczmy kalorii i cieszmy się świętowaniem! (uśmiech) Już od wielu lat prowadzisz w telewizji swój kulinarny program "Ewa gotuje". Widzowie śledzą każdy twój ruch, a większość ogląda program, robiąc notatki. Czy rzeczywiście wszystko to, co gotowane jest na oczach widzów, zawsze się udaje? Każda potrawa, którą podaję, jest przeze mnie przygotowana i dopracowana. Nie ma prawa się nie udać. Wszystko "przechodzi" przez moje ręce. Doprawiam jednak "pod swój smak", co nie każdemu może przypaść do gustu. Słynę z tego, że te potrawy zawsze wychodzą. Osobną sprawą jest technologia wykonywania potraw (na przykład ciast). W grę wchodzi więc ogrzewanie, temperatura w pomieszczeniu i szybkość wykonywanych przeze mnie czynności. Jeśli robię to przed kamerą, zdarza się, że masa się "zetnie", bo temperatura w pomieszczeniu jest za wysoka. Ma na to wpływ liczba osób w domu oraz silne oświetlenie, który towarzyszy produkcji programu. Nierzadko reżyser każe też powtarzać jakąś scenę i dochodzi np. do rozwarstwień. Najczęstsze wpadki zdarzają się podczas ubijania śmietany. Zawsze muszę mieć kilka kartonów w zapasie, bo śmietana się warzy i robi się z niej… masło. Kto tak naprawdę zjada te wszystkie pyszności? Moja ukochana ekipa! Widzowie obserwują przed kamerą tylko mnie, ale nad realizacją tego formatu pracuje aż 17 osób. Kamery, operatorzy, asystenci, reżyser – trochę tych osób na planie jest! Jak tylko kończę gotować, to od razu zaczyna się walka na noże i widelce o każdy kęs. Oni przeżywają tortury, kiedy ja gotuję, a po całej kuchni rozchodzą się zapachy. Wszystkim kiszki marsza grają. Skąd wziął się pomysł na tego typu format i w dodatku kręcony w domowym zaciszu? Moja kuchnia jest chyba najbardziej znaną kuchnią w Polsce (śmiech)! Program jest nagrywany u mnie w domu. Wszystko zaczęło się dokładnie 10 lat temu. Nina Terentiew poprosiła, bym zrobiła program kulinarny, ale postawiła jeden warunek, że to ja będę prowadzącą. Do tej pory byłam producentem, a teraz miałam stanąć przed kamerą. Nina Terentiew stwierdziła, że mam do tego dar. Po dwóch miesiącach, kiedy nieubłaganie zbliżał się termin oddania programu, musiałam się zastanowić, co dalej zrobić. Spotkałam się z moją ekipą (z którą wcześniej już pracowałam przy "Podróżach kulinarnych") i stwierdziliśmy, że stworzymy program, który nagramy w mojej kuchni. Wtedy jeszcze miałam małe mieszkanie. Obejrzałam wiele różnych programów kulinarnych i stwierdziłam, że nigdzie nie będę czuła się tak dobrze, jak we własnej kuchni. Jeśli to ma być mój autorski program, to będzie moje gotowanie, moje smaki i mój dom. Nagraliśmy odcinek pilotażowy i pokazaliśmy go Ninie Terentiew. Ona stwierdziła, żebym już nic nie kombinowała, bo to bardzo dobry pomysł, a ja po prostu "tańczę w swojej kuchni". Od tamtego momentu zaczęliśmy więc kręcić program u mnie w kuchni. Ponieważ była ona jednak mała, a cały proces przeszkadzał domownikom i sąsiadom, postanowiłam kupić dom. I tak już od paru ładnych (aż 10!) lat zapraszam widzów do mojego domowego zacisza. Często zapraszasz do swojego programu gości, jednym z nich była Maryla Rodowicz – jak wspominasz to spotkanie? Absolutnie cudowne spotkanie! Wiedząc, że Maryla będzie moim gościem, postanowiłam przygotować dla niej specjalne ciasto i - za zgodą imienniczki - nazwać je Maryla. Ona jest niezwykle kolorowa, pogodna i do tego tak fantastycznie śpiewa biesiadne piosenki, które rozbrzmiewają w domach podczas rodzinnych imprez. Dlatego postanowiłam zrobić kolorowe ciasto, które może zagościć na takich rodzinnych spotkaniach. Maryli Rodowicz bardzo posmakował ten wypiek, a najbardziej masa zrobiona na wiśniówce. Nagrywaliśmy kilka dubli, a Maryla za każdym razem wyjadała masę z wiśniówką! A nawet wzięła kawałek na wynos! Niedługo jubileuszowy odcinek "Ewa gotuje" – z tej okazji przygotowaliście specjalne wydanie - co będzie w nim takiego wyjątkowego i czym tym razem zaskoczycie widzów? Trzechsetne wydanie programu, a tym samym świąteczny odcinek zostanie wyemitowany w Wielką Sobotę. Znajdą się w nim przepisy na pyszny żurek, paschę, a także domową szynkę. Chciałam pokazać, że pascha jest bardzo łatwa w przygotowaniu, a do tej pory jeszcze nie robiłam tej tradycyjnej potrawy. Tym razem postanowiłam też podpowiedzieć, jak "podkręcić" smak szynki, by była naprawdę wyjątkowa. Nie mogło też zabraknąć jubileuszowego tortu. Co więcej, mamy nową czołówkę, oprawę graficzną oraz nowe logo programu. A wszystko to znajdzie się… na jubileuszowym torcie. Będzie ciekawie i zaskakująco, bo przez te wszystkie odcinki, udało nam się stworzyć spore grono fanów. Nawet jeden z nich zaproponował, że w tym odcinku będę przemieszczać się bardzo szybko, bo za pomocą helikoptera! Będzie to więc podniebna podróż kulinarna. (uśmiech) Foto: Grzegorz Kozakiewicz / Materiały prasowe Jaka jest główna recepta Ewy Wachowicz na udaną Wielkanoc? Przede wszystkim dobra organizacja i zaangażowanie domowników do pomocy. Jeśli wszystko jest już zorganizowane, to trzeba jeszcze pamiętać, żeby wypocząć i porządnie się wyspać. Ja na pewno nie jestem zwolenniczką "zarywania" nocy. Jeśli powstanie jedna sałatka albo jedno ciasto mniej, to naprawdę nikt nie zauważy. I tak wszystkiego zawsze będzie za dużo. Foto: Archiwum prywatne / Materiały prasowe Tradycyjny żurek wielkanocny to najlepsze danie świąteczne. Przepis poleca Ewa Wachowicz, miłośniczka gotowania, autorka świetnych książek kulinarnych. Prowadzi w Posacie autorski program „Ewa gotuje”. SKŁADNIKI 6 białych kiełbas zakwas żytni 1 cebula 2 ząbki czosnku 1 łyżka masła 1 kapelusz suszonego prawdziwka 1 liść laurowy kilka ziaren czarnego pieprzu kilka ziaren ziela angielskiego 1 łyżka majeranku oliwa do smażenia jajka przepiórcze natka pietruszki PRZYGOTOWANIE KROK PO KROKU Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na maśle w wysokim garnku. Dodać posiekany czosnek i wszystko razem przesmażyć, uważając przy tym, by czosnek się nie zrumienił. Zalać 1,5-2 l wody. Dorzucić kapelusz suszonego prawdziwka, liść laurowy, kilka ziaren czarnego pieprzu i ziela angielskiego oraz roztarty w dłoniach suszony majeranek. Dodać białą kiełbasę, przykryć i zagotować. Ugotowaną kiełbasę przełożyć na ciepły talerz. Do garnka wlać zakwas na żur - tyle, by zupa była wystarczająco kwaśna i gęsta. Przykryć i zagotować. Kiełbasę pokroić w plastry, usmażyć na patelni na odrobinie oliwy (powinna być mocno rumiana). Żur przecedzić. Przyprawić solą i pieprzem. Podawać z usmażoną kiełbasą i ugotowanym na twardo jajkiem przepiórczym. Na talerzu udekorować natką pietruszki. Wyniki wyszukiwania dla ewa wachowicz ciasta na wielkanoc (69839) REKLAMA REKLAMA Wideoprzepisy ewa wachowicz ciasta na wielkanoc - ewa wachowicz ciasta na wielkanoc (155) REKLAMA Książki kucharskie ewa wachowicz ciasta na wielkanoc - ewa wachowicz ciasta na wielkanoc (29626) 1 przepis Książka kucharska Ewa Wachowicz Wielkopolskie plyndze Skopiowań: 0 2 przepisy Książka kucharska ewa wachowicz Lazania z mięsem i pieczarkami Placek z rabarbarem i budyniem Skopiowań: 0 1 przepis Książka kucharska EWA WACHOWICZ Metrowiec Skopiowań: 0 1 przepis Książka kucharska ewa wachowicz Sernik z rosą Skopiowań: 0 Kucharze ewa wachowicz ciasta na wielkanoc - ewa wachowicz ciasta na wielkanoc (54) Artykuły ewa wachowicz ciasta na wielkanoc - ewa wachowicz ciasta na wielkanoc (2268)